Od tygodnia leje, więc pogoda sprzyja siedzeniu w domu. A siedzenie w szanghajskim domu zimową porą jest dość uciążliwe, bowiem przyzwyczajeni do nastawionego w październiku ogrzewania grzejemy sie w polskich domach do marca. A tutaj ogrzewania brak. Zimno okropnie.
Na ratunek przychodzą klimatyzatory dmuchające ciepłym powietrzem, ale na niewiele się one zdają przy raczej marnie szczelnych oknach i silnym wietrze. Chodzę więc opatulona jakby conajmniej bylo -20 stopni, a wchodząc do mieszkania nie sciągam czapki. Trochę zachowuję się, jakbym mieszkała w starej polskiej kamienicy ogrzewanej piecem kaflowym. By się rozgrzać biegnę pod gorący prysznic i wypijam hektolitry wrzącej herbaty.
Siedzenie w szanghajskim domu w weekend, kiedy nieprzerwalnie od paru dni siąpi deszcz, kiedy święta chińskiego Nowego Roku tuż tuż i w związku z tym wszyscy przygotowują się na wielkie świętowanie, odwiedzanie rodzin i wyjazdy, oznacza ni mniej ni więcej tylko nudę. Moja spowodowana dodatkowo tym, że większość znajomych wsiadła już do samolotów lecących głównie do Europy. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko udać się do sklepiku z filmami i nabyć odpowiednią ilość zabijaczy czasu. Tak tylko by doczekać do poniedziałku.
A w sklepiku filmy pogrupowane w kilka kategorii: azjatyckie i zachodnie, nagrane na lepszej lub gorszej jakości płytach, z angielskimi napisami lub bez, te za 5 RMB (0,50 euro centów), za 7 RMB (0,70 euro centów), albo za 10 RMB (1 euro) za sztukę.
Jak świeże bułeczki idą całe pakiety serialii – „Przyjaciele”, „Seks w wielkim mieście”, „Zaginieni”, „Gotowe na wszystko”, „Preason Break” (niestety nie wiem, jaki jest polski tytuł)… Jak tylko jakaś płyta się sprzeda, pracownik sklepiku skrzętnie zapisuje, żeby następnego dnia uzupełnić repertuar. Można też przyjść i poprosić o dany film. Jeśli aktualnie go nie ma, będzie do odbioru za 24 godziny – tak było chociażby z „Godzinami”, o które prosiłam, ale również z kolędami na święta. Sprzedają tu bowiem również wszystkie możliwe rodzaje muzyki.
Jednak dla mnie wybór jest dość ograniczony, bowiem mój komputer zezłościł się na chińskie płyty i odtwarza tylko te najlepszej jakości. Wydatek więc mam nieco większy niż niektórzy, ale za to częściej trafiają się perełki. Dzisiejszą było „Pokolenie” Andrzeja Wajdy. Obejrzę z chińskimi napisami, żeby było bardziej azjatycko. A żeby już zupełnie nie popaść w tę tesknotę za krajem, dla równowagi zakupiłam „Zawieście czerwone latarnie” – tym, którzy jeszcze nie widzieli gorąco polecam!
Pozostaje więc mi tylko opatulić się kocem, włączyć klimatyzator na opcję ‘heat’ i czekać … na poniedziałek, lepszą pogodę, chiński Nowy Rok lub po prostu na wiosnę.
23 stycznia o godz. 17:31 183
A u mnie cieplutko w domu:) współczuje pani bardzo. A polski tytuł “Preason Break” to ” Skazany na śmierć”
Pozdrawim i życze aby klimatyzator był wydajny a no i oczywiście SZCZĘSLIWEGO NOWEGO ROKU:)
23 stycznia o godz. 19:13 184
Ten blog robi się lepszy z każdym wpisem.
23 stycznia o godz. 22:41 186
zgadzam się !!!!
24 stycznia o godz. 9:02 187
Witam serdecznie,
Ja z każdym razem będąc w Szanghaju, i wogóle w Chinach dziwię się że oni nie grzeją. Mamy na przykład spotkanie w biurze dużej fabryki a tam wszyscy chodzą w kurtkach. Załączają faktycznie klimatyzatory na funkcję ogrzewania i tylko wtedy jest trochę lepiej. A okna są zaiste nieszczelne. Dobrze że w hotelach jest normalnie 😉
Pozdrawiam świeżo posróciwszy z Szanghaju
24 stycznia o godz. 11:23 188
Nie „Preason” a „Prison” i nie „Zaginieni” a „Zagubieni”. ;- p
Ja mam pytanie; czy te płyty są oryginalne czy też są to zwyczajne ordynarne piraty?
25 stycznia o godz. 4:53 189
Co do tego ogrzewania to tez sie zdziwilem niesamowicie 🙂 W fabrykach dokladnie tak samo – wszyscy kurtki 🙂 Ale hotele to tez tak nie do konca normalne. W zeszlym tygodniu bylem w Shenzhen i sie przeziebilem bo w nocy w hotelu nie grzali (Four Points by Sheraton) Dali tylko karteczke, ze jesli temperatura na zewnatrz spadnie ponizej 8 stopni to wlacza – koszmar :/
Chociaz tam ogrzewania pewnie nigdzie nie ma dlatego, ze ogolnie cieplo. W ciagu dnia w samochodzie uzywalismy klimatyzacji bo jak slonko przygrzalo to nie dalo sie wytrzymac 😉
PS.
Od dzisiaj zaczynam codziennie czytac ten blog (tego bloga?) – bardzo mi sie podoba 😀 Sam sie nosilem z zamiarem stworzenia takowego (mieszkam w Szanghaju od poczatku stycznia) ale chyba niestety nie jestem zbyt wylewny 😉
28 stycznia o godz. 2:38 193
Hej, A czy mogłabym prosić o jakieś namiary na ten cudowny sklepik z szeroka gamą seriali? Pogoda nadal pozostawia wiele do życzenia, a w sklepach które odwiedzałam do tej pory nie znalazłam jednego z wyżej wymienionych filmów.
Z góry dziękuje:-)